Szczęście jest ogrodem najpiękniejszych kwiatów.
Pełnym słodyczy dzikich róż, piwonii i malw,
czaru leśnych konwalii, fiołków i wrzosów,
wytworności japońskiej magnolii, lilii wodnej i lotosu.
Kwiatów, które każdego dnia rozkwitają na nowo i coraz piękniej – niezależnie od upływu czasu, burz, wichur, chłodu czy palącej suszy.
Szczęście to uroda umysłu i duszy – starannie wypielęgnowane, otoczone ciepłem i pięknem wnętrze.
Szczęście – poetycki, uskrzydlony, śnieżnobiały rara avis.
Żyjemy w złotej erze, w której dostajemy “wszystko” na diamentowej tacy. Rzeczy, o których niegdyś można by jedynie śnić. A jednak staje się to niechlubnym potwierdzeniem, że im więcej posiadamy, tym więcej niesie to za sobą zmartwień, samotności i smutku.
Rozwój technologii, niczym bajkowy niedźwiedź, wyświadczył nam swoją, monstrualnych rozmiarów, przysługę – w zamiarze świat pełen ulepszeń i wygód, przywiał za sobą chłód cierpienia, zagubienia i lęków. A szczęście stało się niemalże towarem. Towarem luksusowym.
Poruszający list
♡
“Hej.
Zdradź mi jeden sekret. Jak to robisz, że w dzisiejszym świecie, wśród ludzi chorych, zakompleksionych, cierpiących na depresję, wśród samobójców, morderców – w epicentrum tego wszystkiego żyjesz sobie radosna, szczęśliwa, piękna, serdeczna (przepraszam, za wyrażenie) aż do porzygu – dla mnie, zakompleksionej osoby, która zdążyła zrazić się do uśmiechania i zapomnieć jak to jest kochać innych i być kochanym.
Jesteś dla mnie dziwnym a zarazem fascynującym odkryciem, przypomnieniem dawnej, radosnej siebie i tej lepszej strony życia. Beztroskiej, ciepłej, miłej, ciekawej…
Zazdroszczę Ci z całego serca, ale chyba od bardzo, bardzo dawna, to nie jest zła zazdrość, tylko dobra, motywująca, chcąca zmienić w sobie ten cały syf, w jaki się wplątałam. W nienawiść, rozpacz, samotność, lęki. Czasem rozwiązaniem nie jest wyjście do ludzi i zajęcie się pasją. Niestety, czasem ludzie próbują wyrwać się z tego przez lata – i nigdy im się nie udaje.
Dlatego życzę Ci byś nigdy nie straciła siebie, bo to najcenniejszy dar jaki masz.
Możesz stracić wszystko – siebie trzymaj mocno i nie puszczaj. Nie daj się. Nie blednij, bo dla wielu osób możesz być promyczkiem nadziei, małym Słońcem w ciemnej nocy…
Dobranoc, Blondeme, śpij dobrze.”
Uważność – piękno wokół nas –
spokojna obserwacja, zachwyt i wdzięczność
Czy potrafimy zachwycić się światem? W pełni doświadczać jego piękna każdego dnia? Poczuć wdzięczność rozgrzewającą serce?
Nasz organizm potrzebuje powietrza, aby żyć.
Umysł oddycha pięknem.
Pięknem znajdującym się w najdrobniejszych szczegółach, w jej urodzie, w jej szeptach.
Pięknem, które natura serwuje nam z uśmiechem na każdym kroku.
Wdychajmy je.
Popatrzmy w niebo. Podziwiajmy jak przebiera swoje szaty. Jak przyodziewa swój wielobarwny kontusz o zachodzie słońca – złoto przenikające się z pomarańczem, różem, lawendą i błękitem.
Dostrzeżmy, jak niezwykłe maluje tło dla ściany drzew w oddali.
Kiedy nocą zakłada biżuterię wysadzaną milionami gwiazd.
Wychwyćmy tę niesamowitą mnogość kolorów, która nas otacza. Ich oryginalność, śmiałe połączenia, nieskończoną gamę odcieni.
Spójrzmy przymrużonym oczyma na słońce podziwiające swoją urodę w spokojnej tafli stawu czy jeziora.
Na obsypany brokatem śnieg w mroźny, zimowy dzień.
Igiełkowe kryształki lodu tworzące zaszronione arcydzieła na szybach okien.
Ogniste rudości, miedź i stare złoto, którymi co roku jesień okrasza świat.
Na motyla poszukującego wśród liści schronienia przed kroplami letniego deszczu.
Poczujmy zapach porannego lasu, jego magię, spokój, zwróćmy uwagę na przedzierające się przez tłumy najróżniejszych kształtów liści promienie słońca.
Rozkoszujmy się smakiem soczystych truskawek, malin i atramentowo niebieskich jagód.
Zauważmy jak ptaki tańczą i przekornie bawią się w locie.
Jak urzekają beztroskim, radosnym śpiewem, witając wschód słońca.
Zaczepiajmy naszą uwagę na poszczególnych elementach natury. Pięknych elementach. Zachwycających elementach. Danych nam ot tak, na wyciągnięcie ręki. Danych nam, aby nas zachwycać, wzmacniać, budować nasze szczęście i spokój.
Obserwujmy. Obserwujmy spokojnie i bez oceniania. Z pełną świadomością i uwagą. Choćby trzy minuty dziennie (płynnie wydłużając ten czas, jeśli czujemy taką potrzebę i mamy taką możliwość – na przykład do 30 minut).
Skupmy całą naszą uwagę na tym, co piękne, na doznaniach z tym związanych.
Odchodząc na chwilę od tego, do czego przywykliśmy (a dokładniej – przywykł nasz umysł) – co stresujące i wykańczające.
Bowiem nasz umysł lubuje się w nakierowywaniu nas na zamartwianie się o przyszłość czy rozpamiętywanie przeszłości. I robi to nawykowo. (Poprzez umiejętny wysiłek każdy nawyk można zmienić! :)
Pozwólmy wybrać sobie, nie naszemu umysłowi, na czym skupiamy uwagę w danej chwili. Ćwicząc w ten sposób naszą koncentrację, samoświadomość, ucząc się dystansu i spojrzenia z szerzej perspektywy, dbając o naszą, tak niesamowicie ważną, a jakże w dzisiejszych czasach lekceważoną, higienę psychiczną.
Wychwytujmy również piękno w codziennych, spowszedniałych aktywnościach – jak chociażby dziesiątki maleńkich, przejrzystych, tęczowo połyskujących baniek mydlanych podczas zmywania naczyń czy kształt, odcienie i jedwabistość płatków korony kwiatu podczas podlewania roślin domowych, ogrodowych. Piękno tego, z jaką zmysłowością i precyzją tuli nas woda podczas kąpieli.
Jeśli tylko zdejmiemy z naszych oczu filtr powierzchownej zwyczajności, zaczniemy dostrzegać przepiękne rzeczy. :)
Będąc ostatnio na spacerze w parku, miałam okazję zobaczyć coś wyjątkowego, niesamowicie poruszającego, pięknego. Parę zakochanych – starsze państwo – obejmujących się, przytulonych policzkami, razem podziwiających zachód słońca unoszącego się nad niewzruszoną taflą niewielkiego stawu. Nie wypowiadali żadnych słów.
Obok nich leżało niewielkie radyjko, z którego rozbrzmiewała klimatyczna muzyka lat 80. Widać było, jak bardzo czerpią z tej wspólnej, niesamowitej chwili, jak bardzo się nią rozkoszują. Widokiem, swoją obecnością i ulubioną melodią. Wokół nich promieniowało szczęście, które dotykało każdego przechodnia – to było piękne i niesamowite doświadczenie. :)
Chłońmy piękno wyczekiwanych wydarzeń – na koncercie ukochanego wykonawcy rozkoszujmy się każdym wersem, nutą, wibracją, barwą dźwięku, płynącą wśród tłumu melodią, czarem, który uwalnia ten wieczór. Poczujmy pod stopami drżącą ziemię, parną atmosferę, rozwiane delikatnym wiatrem włosy, tę niesamowitą energię. Bądźmy tego częścią, stopmy się z tym wydarzeniem, chłońmy go całym sercem, umysłem, całym sobą. To jedyna taka niepowtarzalna chwila.
Odgradzając się od pięknych momentów ekranem telefonu, kosztujemy pyszną, aksamitną czekoladę poprzez szklaną, masywną ścianę butelki – widząc obraz rozmytym, mniej nasyconym, a przede wszystkim, nie doznając tego niesamowitego smaku, słodyczy, uniesienia.
Czy też – zachwycające w swojej prostocie – piękno zachodzące wewnątrz nas – nasz oddech.
Dostrzeżmy magię tego niezwykłego procesu. Obserwując drogę wdychanego i wydychanego powietrza, podążając za tym, jak spokojnie, z jak niebywałą regularnością i niezakłóconą cierpliwością przepływa.
Pozwólmy się sobie odprężyć – nie przeszkadzajmy, zrelaksujmy, zregenerujmy nasz umysł.
Bowiem jak często to robimy? :) Relaksujemy ciało, zapominając o umyśle.
Nie patrząc, nie wdychając, nie podziwiając.
Wsłuchujemy się w subiektywne, negatywne myśli, skupiamy się na nich, wierzymy im, bezgranicznie ufamy, widzimy przez ich pryzmat.
Dźwigamy ze sobą wszędzie osmolony kufer zmartwień, bolesnej przeszłości, obaw o przyszłość, nienawiści, żalu, krytycznego obrazu siebie. Jesteśmy tak bardzo przywiązani do tych wszystkich negatywnych pierwiastków naszego życia, że nie wyobrażamy sobie, aby je wyrzucić lub odłożyć choćby na chwilę.
Aby przysiąść na moment na miękkiej, wygrzanej przez słońce puszystej trawie, zraszanej polnymi kwiatami i puszystymi dmuchawcami – podczas tej długiej, jakże pięknej, ale i wyczerpującej wędrówki, jaką jest nasze życie.
Nie uciekamy w ten sposób od problemów – wręcz przeciwnie. Pozwalamy sobie na w pełni wartościowy odpoczynek, a nasz bardziej zrelaksowany, świadomy i skoncentrowany umysł, poradzi sobie o wiele lepiej z ich rozwiązywaniem. Uzyskując szerszą perspektywę, możemy zobaczyć zupełnie niespodziewane i wspaniałe dla nas rozwiązania! :) Czy to nie piękne i prawdziwie wzmacniające dla naszego umysłu? Tak istotne do radzenia sobie z codziennymi trudnościami, które są nieodłączną częścią tego pięknego życia.
Świat wewnętrzny – emocje i myśli –
tajemniczy ogród
Innym, niezwykle pięknym, fascynującym, ale i zarazem pełnym mrocznych archipelagów światem jest świat naszych emocji – jedynie od nas zależy, gdzie w nim zawędrujemy.
Światem pięknym, ponieważ pozwala nam odczuwać, odkrywać, poznawać.
Niebezpiecznym, ponieważ brak zrozumienia i uważnej obserwacji tych pięknych, lecz szalenie potężnych “istot” (emocji), często odbiera nam możliwość zapanowania nad nimi i tym samym podejmowania w pełni świadomych, mądrych decyzji.
Mając pełną świadomość swoich emocji, mamy wpływ na nasze myśli i zachowania, które przybliżają nas do upragnionych celów i wewnętrznej równowagi.
Każda z emocji ma dziesiątki odcieni, od delikatnie pastelowych po niebo bez gwiazd, od niewielkiego stopnia nasycenia po głębokie, burzowe szarości, od zimnych po gorące, płonące żywym ogniem. Trafnie odczytując swoje uczucia, zyskujemy na emocjonalnej sile. Rozwijamy naszą uczuciową inteligencję, niezbędną dla poczucia wewnętrznej harmonii i szczęścia.
Emocje wymagają naszej opieki, pielęgnacji, wglądu – niczym piękny ogród. Jeśli nie są adekwatne do danej sytuacji, są zbyt silne, długotrwałe lub konsekwencje zachowań z ich powodu w dłuższej perspektywie nas unieszczęśliwiają – zadbajmy o nieogładzony ogród naszych emocji.
Bowiem te trudne i nieokiełznane mogą nas sumienne unieszczęśliwiać i zapanować nad nami, tak jak zbyt ekspansywne chwasty rozrosnąć się ponad ramy ogrodzenia.
Chociażby silny gniew (trudny chwast) – rozprzestrzenia się w nas (w ogrodzie) z prędkością światła, mocno rozrasta, opanowuje umysł i trudno go wyplewić. Zatruwa, zanieczyszcza i tłumi nasze szczęście (rozwój pięknych kwiatów).
Jednak bez względu na sytuację, zawsze możemy te nieprzewidywalne, dziko rosnące rośliny odpowiednio wcześnie zauważyć (jeszcze w zalążku) i dosadzić całe łany urzekających urodą piwonii, róż czy tulipanów, tak jak zauważyć daną, niewygodną emocję i z życzliwością pozwolić jej rozproszyć się wśród pięknych, pozytywnych emocji.
Możemy również spojrzeć na zegarek, obserwować ruch jego wskazówki, sekunda po sekundzie i odmierzać, jak długo trwa nasza złość, gniew. To daje nam perspektywę, przestrzeń, pozwala obserwować tę emocję, obserwować jak się zmienia, jak się wycisza. Daje nam świadomość, że się pojawiła i pokazuje, że nie trwa wiecznie. Że również przeminie.
Empatia, miłość, życzliwość, wdzięczność, zrozumienie, szacunek, docenianie, dobroć, inspiracja, przebaczenie – równoważą, koją, wnoszą ze sobą spokój i radość. Upiększają i wzbogacają nasze życie, malując je szczęściem i poczuciem spełnienia.
Bycie dobrym, buduje nasze skrzydła. Choćby najdrobniejsze akty dobroci. Wobec innych, wobec otaczającego świata, ale i również – co najważniejsze – wobec siebie. Jeśli kochamy i szanujemy siebie, potrafimy wejść w zdrowe i piękne relacje. Zarówno romantyczne, jak i codzienne. Potrafimy kochać i przyciągamy piękno, ludzi myślących i postępujących podobnie.
Dbając o siebie, dbamy o wszystkich dookoła. Będziemy kochańszą Mamą, Żoną, Córką, Mężem, Narzeczonym, Synem, Przyjacielem. Jesteśmy silniejsi i świadomi swojej wartości, przez co stajemy się również niewidzialni dla osób, które przez własne, poranione, zaniedbane, cierpiące wnętrze, krzywdzą innych.
Nie traktujmy niewygodnych emocji jako coś złego, jako coś, co nie powinno istnieć. Emocje są jedynie narzędziami naszego umysłu, służącymi do poznania, odczuwania otaczającego nas świata, a to jak się nimi posługujemy, zależy jedynie od nas. Nie obwiniajmy się za pojawianie się ich – mamy pełne prawo odczuwać emocje, to nie jest nic niezgodnego z naszą ludzką naturą, naturą umysłu.
Wszystkie emocje starajmy się przyjmować z życzliwością i otwartym sercem – to niesamowicie ważne. Postarajmy się zrozumieć, dlaczego się pojawiły, o czym zasygnalizowały i pozwólmy im rozproszyć się w pięknie przeciwstawnych emocji. Nie odpychajmy ich, nie negujmy, nie odrzucajmy – to wówczas rosną w siłę.
Zasadę działania naszych trudnych emocji, pięknie obrazuje buddyjska przypowieść “O demonie, który karmił się gniewem”.
Pewnego dnia do niezwykłego, skąpanego w pięknie, szczęściu i miłości mieszkańców królestwa, przybył potężny demon. Demon, który karmił się gniewem. Szkaradny, obślizgły, o woni przywołującej na myśl najbardziej złowrogie dla nosa nuty. :) Wiedział, że właśnie tego dnia uwielbiany król, ze względu na swoje obowiązki, musiał opuścić królestwo, tak więc pewnym krokiem zmierzał do pałacu, a następnie ku sali tronowej, by zasiąść na jego tronie.
Kiedy strażnicy ocknęli się po struciu odrażającą wonią potwora, zaczęli rozwścieczeni krzyczeć: Wynocha! Ty okropny, wstrętny demonie! Wynocha! Nikt Cię tu nie chce! Wówczas stwór nieoczekiwanie zaczął się powiększać i być coraz bardziej straszliwy. Przybiegli z pomocą kolejni strażnicy, którzy również chcieli wygonić demona w ten sposób. Zasypywali go najgorszymi epitetami, co jedynie pogarszało sytuację.
Po kilku dniach, demon był już tak ogromny, że z ledwością mieścił się w sali tronowej.
Na szczęście, przybył uwielbiamy i kochany przez wszystkich król. Ceniony między innymi za swoją niesamowitą mądrość. Widząc demona rzekł pełen życzliwości: Witaj, jak miło, że nas odwiedziłeś, może masz ochotę na pyszne, czekoladowe ciasto z malinami? Ku zdumieni wszystkich, demon zaczął się zmniejszać. A każde kolejne dobre słowo sprawiało, że demon wciąż kurczył się, a woń roztaczająca się wokół niego była coraz bardziej znośna.
Wówczas wszyscy zrozumieli przekaz cesarza – również i oni zaczęli zwracać się do demona z serdecznością. Nadworny fryzjer zrobił mu najlepszą fryzurę jaką tylko potrafił – z jego długich, splątanych, czarnych włosów. Kucharz przyrządził najpyszniejsze dania ze swojego menu, a straż zasypywała go dobrymi słowami, pełnymi zrozumienia i współczucia.
W rezultacie demon zmniejszał się i zmniejszał, aż w końcu całkowicie zniknął – rozproszył się wśród całej okazywanej mu dobroci i serdeczności.
Tym demonem są nie tylko nasze trudne emocje, ale i również “trudne” osoby (nieuprzejme, chłodne, opryskliwe, naburmuszone). Zarówno jedne, jak i drugie – odpychane, obrażane rosną w siłę. Stają się jeszcze bardziej złe i demoniczne.
Każdego z nas tworzą unikalne historie – piękne, ale i również często bardzo bolesne. Historie, które rzeźbią nasze postrzeganie świata, zachowania, twarze. Jeśli tylko postaramy się wzniecić w sobie odrobinę współczucia dla takiej trudnej osoby, o wiele łatwiej będzie nam ją zrozumieć i zaakceptować, a tym samym o wiele lepiej radzić sobie z jej obecnością. A jeśli zdołamy dodać do tego szczyptę bezinteresownej dobroci, życzliwości i wytrwałości – wtedy dzieją się prawdziwe cuda. Miłość i dobroć rozwijają piękno w każdym z nas.
Czy wpływ piękna możemy zobaczyć?
Czy oddziałujące piękno ma swój kształt? Czy możemy zobaczyć wpływ piękna w przejrzystej, zachwycającej urodą formie stałej? Jego wyraźne, widoczne przełożenie?
Japoński uczony dr Masaru Emoto, w przeprowadzanych latami badaniach, tworzył unikatowe dzieła sztuki, w których za płótno posłużyła woda, farbami natomiast było zróżnicowane piękno.
Piękno miłości, wdzięczności, dobroci, szacunku, życzliwości, malowniczych dźwięków i urzekających obrazów odzwierciedlone zostało w strukturze krystalicznej zamrożonej wody – pod postacią przepięknych, bogato zdobionych, zachwycających urodą kryształów (uwiecznianych mikrofotografią).
Magiczne. :)
A najpiękniejsze, że ta magia ściśle przenika się z nauką. Bowiem ich piękno rzeźbiły podstawowe zasady mechaniki kwantowej. W dużym uproszczeniu – drgania emitowane przez całą mikro- i makromaterię, uchwytne lub całkowicie niezauważalne dla ludzkiego oka, kształtowy wodną strukturę.
Drgania wynikające – ponownie w dużym uproszczeniu – z zawirowań ujemnych elektronów wokół dodatniego jądra atomu.
Wszystkie zastosowane nań „piękna” rezonowały w określonych, charakterystycznych dla siebie częstotliwościach, zapisywanych poprzez cząsteczki wody pod postacią harmonijnego piękna lub i również – pod wpływem bodźców o zabarwieniu gniewnym, brutalnym, ostrym – chaotycznej brzydoty.
Badania obejmowały również analizę struktury wody z najróżniejszych, czystych, naturalnych źródeł oraz wody zanieczyszczonej cywilizacją – pierwsza za każdym razem pięknie krystalizowała, druga tworzyła zdeformowane, chaotyczne, rozproszone formy lub jedynie niewielkie fragmenty kryształów.
Co wyjątkowe, woda strukturalnie rozbita lub niezdolna krystalizować, poddawana działaniu piękna, zaczynała ponownie tworzyć piękne kryształy. Jakby powracała do swojej naturalnej równowagi, do piękna ze swojego źródła.
A woda to przecież My. :) Zmienność strukturalna wody przepięknie obrazuje wpływ wszystkiego, co nas otacza.
Szum cywilizacji, stres, brutalne filmy, negatywne wiadomości, nienawiść, gniew deformują nas od wewnątrz, zanieczyszczają, jesteśmy strukturalnie powygniatani i rozproszeni.
Z kolei niepowtarzalna uroda natury, jej bliskość, zachwycające dźwięki, malownicze obrazy, inspirujące filmy, miłość, dobroć, wdzięczność, życzliwość sprawiają, że powracamy do harmonijnego piękna i naturalnej równowagi – szczęścia.
Piękno natury zamknięte w dźwiękach
Wśród niezwykłych fotografii zespołu badawczego dr Emoto, znalazłam przepiękną, delikatną formę krystaliczną, odzwierciedlającą piękno “Prélude à l’après-midi d’un faune”.
Czyli cudowny Claude Debussy i jego magiczne preludium do “Popołudnia fauna” – jeden z moich ukochanych utworów tego impresjonistycznego czarodzieja muzyki.
“Prélude à l’après-midi d’un faune” to wyjątkowy, wielobarwny poemat symfoniczny – pogodny, niesamowicie subtelny, przepełniony wrażliwością, marzeniami, tajemnicą i bajkowością.
Mamy wrażenie jakby tuż obok uśmiechały się do nas pluskające w strumyku piękne nimfy wodne, zachęcające do wspólnej zabawy, beztroski. Wszystko wysycone migotliwymi dźwiękami, jasnymi, rozmytymi kolorami (jak ze snu), zapachami kwiatów, drzew. Z uczuciem tuli nas południowe, letnie słońce, wszystko wygrzewa się i wypoczywa radośnie w jego blasku. Również i my. :)
Przy tej kompozycji zawsze czuję, jakby każda, najmniejsza cząstka mnie tańczyła i odwzajemniała słodkie pocałunki tego popołudniowego słońca zapisanego w dźwiękach. :) Jakby zapełniała całe ciało pięknem i radością.
Dla porównania, depresyjny, ponury, pełen gniewu, surowości i ostrych brzmień utwór, utworzył dysharmonijny obraz całkowicie zburzonej, rozproszonej, krystalicznej formy.
Kwitnące kwiaty wiśni, kwiat lotosu, delfiny, słonie – ożywione arcydzieła tworzone przez samą naturę także miały swoje odzwierciedlenie w przepięknych, ozdobnych, regularnych formach krystalicznych. Architektoniczne bogactwa starożytności – również. Tak jak i słowa „miłość i wdzięczność”, które ukształtowały jedną z najpiękniejszych, najbardziej harmonijnych ze wszystkich postaci krystalicznych. :)
Niezwykła książka dra Masaru Emoto – szczegółowo opisująca wyniki badań – “Woda – obraz energii życia” upiększa spojrzenie na świat poprzez szczyptę unikatowej świadomości, że otaczając się szeroko zakreślonym tematycznie Pięknem, zawartym choćby w najdrobniejszych formach (słowach, muzyce, obrazach, filmach), stajemy się piękniejszymi wewnątrz, szczęśliwszymi ludźmi. :)
Doceńmy, z głębi serca, jak wiele dostaliśmy. Dostaliśmy ot tak, po prostu.
Że o poranku możemy znów otworzyć oczy,
widzieć, jak promienie słońca nieśmiało pukają do naszych okien.
Że możemy odkrywać świat, doświadczać jego piękna za pomocą tego niesamowitego zmysłu, każdego dnia.
Słyszeć poranny koncert śpiewających ptaków.
Wdychać bukiet najpiękniejszych zapachów.
Że mamy nieograniczony dostęp do wiedzy, ciepłej wody, prądu elektrycznego.
Tak wielu ludziom nie jest to dane.
My dostaliśmy to w prezencie.
Nie mamy nad wszystkim kontroli, nie zawsze wszystko układa się według naszych planów, ale zawsze możemy otaczać siebie i innych dobrem, miłością, życzliwością i uśmiechem. Możemy troszczyć się o siebie, swoje ciało, swój umysł, swoich najbliższych, o naturę, która bezinteresownie daje nam tyle piękna, spokoju, akceptacji, poczucia przynależności i bezinteresownej miłości (zwierzęta). Szanujmy swój organizm (higiena snu, odżywiania, psychiki, nawet niewielka aktywność fizyczna), szanujmy otaczający nas ożywiony jak i wewnętrzny świat, szanujmy to, co dla nas najważniejsze. To daje spełnienie, spokój i poczucie szczęścia.
Poznawajmy nasze emocje i przyjmujmy je z otwartym sercem. Przyjrzyjmy się jak powstają, zauważmy moment, w którym się pojawiają, gdzie i jak czujemy je w naszym ciele (każda emocja ma swój fizyczny, indywidualny odpowiednik), jak wędrują i się budują – to potrafi całkowicie zmienić nasze życie. Kiedy zauważamy i rozpoznajemy daną emocję, możemy odpowiednio wcześnie ją rozproszyć, nie dopuścić by zalała cały nasz umysł z potęgą fali tsunami. Skupiamy naszą uwagę na tym, co czujemy wewnątrz nas, a nie na źródle naszego gniewu (które cały czas podsyca tę emocję). To z kolei wpływa na jakość naszego życia, nasze decyzje, świadome zachowania wobec siebie i innych.
Pracujmy wytrwale i umiejętnie nad swoim szczęściem, weźmy odpowiedzialność za pozytywne, cudowne zmiany w swoim życiu, za swój rozwój. Postarajmy się zmieniać negatywne nawyki swojego umysłu. Podejdźmy do tego z wiarą w siebie, we własne siły, z otwartym sercem, pozytywną energią i uśmiechem oraz ze świadomością, że każdy, absolutnie każdy nawyk można zmienić! :) I choć wypracowanie tego może być krętą ścieżką, nie zniechęcajmy się, chwalmy siebie za najdrobniejsze rzeczy, za każdą najmniejszą, pozytywną zmianę, pogłębiajmy te małe dobra, pozwalajmy, aby rosły w siłę.
To zawsze jest droga. W zależności od nas samych, być może droga pełna wodospadów, kamieni i zakrętów. Droga w której trzeba poznać i zrozumieć swoje słabości, emocje, swoje umacniane latami trudne nawyki. Zaczynajmy od drobnych rzeczy, stopniowo i bez presji. Zmiany wymagają czasu, pracy i serca.
Pielęgnujemy nasze szczęście – upiększajmy nasz umysł i serce, wszystkie rozpościerające się przed nami momenty, otaczający nas świat i obserwujmy, jak każdy dzień zmienia się w urzekający urodą, unikalny kwiat.
Z miłością, pięknem i najcieplejszymi pozdrowieniami ♡
Natalia Sapiecha :)
Piękny i inspirujący wpis, dziękuję :)
Cudnie ♡ :))) Dziękuję za przemiłą wiadomość ;* Najsłodsze całusy i wspaniałego dnia! :)))
Wspaniały, pełen mądrości wpis skłaniający człowieka powrotu do natury. Wniosek wysnuć można jeden: bądźmy optymistami. Szukajmy szczęścia w każdej sytuacji – nawet w zmywaniu naczyń, o którym nadmieniłaś ;)
Niesamowicie zainteresowały mnie badania tego japońskiego doktora. Dlaczego ja jeszcze o tym nie słyszałam? Dziękuję <3
Przesyłam mnóstwo szczęścia i radości <3