Blond Blog o farbowaniu i rozjaśnianiu włosów oraz ich pielęgnacji

Puszące się włosy po umyciu: rozczesywanie na mokro + suszarka?

Puszące włosy: rozczesywanie na mokro i suszenie naturalne? Blond Blog

Puszące się włosy to dla nas, wysokoporowatych Blondynek, bardzo częste zmartwienie. Zwłaszcza, jeśli robimy wszystko, co w naszej mocy, by były możliwie najpiękniejsze, a efektów ciężkiej pracy brak. Jak więc okiełznać rozkapryszone włosy po myciu? Czy rozczesywać na mokro? Suszyć suszarką czy może jednak naturalnie? Zapraszam serdecznie do lektury! :-)

Kochana, z całego serca dziękuję Ci za przemiłe słowa!  :-) Tak to już te wysokoporowatki mają, że trudno dobrać pielęgnację, która w 100% by im odpowiadała. U moich blondasków, gusta często się zmieniają – raz coś uwielbiają, a innym razem są zupełnie na „nie”. :-) A tak, jak wspomniałaś niżej, czasem ta jedna, mała, pielęgnacyjna „wisienka na torcie”, może zdziałać bardzo wiele dla ich pięknego wyglądu. Ale żeby ją odnaleźć, musimy pokombinować, bo każde blondy są, mimo wszystko, inne i mają własne widzi mi się. :-) Może Twoje potrzebują jednak w pełni naturalnego, jednonienasyconego lub wielonienasyconego oleju (lista – klik) lub więcej/mniej czasu z olejem na włosach? Może dodatku kilku kropelek oleju do maski bądź też zmiany metody olejowania (klik)? A jeśli chodzi o maski i odżywki – zajrzyj, Słońce, tutaj (klik – punkt 7), być może wśród tych produktów znajdą swojego ulubieńca. :-)

[1] Rozczesywanie na mokro. Włosy falowane uwielbiają i najczęściej tolerują jedynie ten sposób. A żeby zminimalizować szkody z nim związane, przed myciem, dokładnie rozczeszmy włosy suche (lub delikatnie naolejone ulubionym olejem roślinnym lub oliwką dla dzieci), po myciu nakładajmy odżywkę bez spłukiwania + rozczesujmy włosy drewnianym grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami. Nie wspomniałaś, Kochana, czy stosujesz w swojej pielęgnacji silikony, a są one bardzo, bardzo istotne dla zdecydowanej większości „trudnych” wysokoporowatek. :-) Tym bardziej, jeśli odpowiada im rozczesywanie na mokro (silikony to dodatkowa ochrona przed uszkodzeniami mechanicznymi i utratą wilgoci). Poza tym, może Twoje włosy potrzebują większych dawek nawilżenia? Może dostarczasz im zbyt wiele/często protein w maskach/odżywkach (proteiny, przy nieoptymalnej dawce nawilżenia, mogą mocno puszyć i usztywniać włosy)? Spróbowałabym też wygładzić je silikonowym serum/jedwabiem (np. Biovax A+E) i/lub dociążyć lekkim olejkiem (np. z pestek malin): wcieramy kilka kropelek (1-4) w wilgotne włosy, po spłukaniu maski/odżywki i osuszeniu ich bawełnianym materiałem/ręcznikiem (jeśli lubimy oliwki, to na przykład HiPP lub Babydream fur Mama mają piękne składy). Nie bój się, Słońce, przeciążenia, ponieważ w przypadku puszących się włosów, bardzo ważne jest odnalezienie optymalnej ilości nakładanych produktów – warto sprawdzić, jakie jest maksimum wytrzymałości włosów dla olejów, silikonów, masek, odżywek bez spłukiwania (zmniejszając lub zwiększając ilości, dla uzyskania tych optymalnych – wygładzających włosy na długości, bez przeciążenia, strąkowania i zaburzenia efektu push-up u nasady/szybszego przetłuszczania włosów).

[2,3] Naturalne suszenie. Mi bardzo rzadko zdarza się suszyć włosy naturalnie, bez użycia suszarki. Lubię podsuszyć je u nasady ciepłym nawiewem, głową w dół, bo wówczas chętniej tworzy się efekt push-up. A żeby nie układały się „w cały świat” na długości, gdy koczek-ślimaczek nie daje rady ich okiełznać, możemy spróbować, stylizować je na dużą okrągłą szczotkę + chłodniejszy nawiew suszarki. :-)

[4] Koczek-ślimaczek. Moim wysokoporowatkom bardzo odpowiada, kiedy zrobię koczka-ślimaczka z lekko zwilżonych włosów, ale Ty Karo , spróbuj go sobie wyczesać, kiedy będą już całkowicie suche, wcierając w nie uprzednio ok. 1-4, dokładnie roztarte w dłoniach, kropelki lekkiego oleju, np. z pestek malin, który je nieco dociąży, uelastyczni i cudnie nabłyszczy przy okazji. :-)

[5] Suszarka: tak czy nie? A jeśli chodzi o suszarkę – ona wcale nie jest takim złem, jakim ją malują! :-) Jednak, bardzo ważne, żeby była to dobra suszarka, w której możemy regulować temperaturę nawiewu (najlepiej z jonizacją, która zmniejsza elektryzowanie się włosów). Nasze blondy niszczą, przede wszystkim, bardzo wysokie temperatury: prostownica, lokówka, długotrwały, gorący nawiew suszarki i palące słońce – tych rzeczy musimy możliwie unikać, bo to dla nich najwięksi “temperaturowi” wrogowie. Reszty, naprawdę, nie musimy bać, tym bardziej, jeśli mogą pomóc nam w uzyskaniu ślicznego efektu końcowego po umyciu. :-) Dzięki chłodnemu nawiewowi, możemy domknąć łuski włosów, przez co są bardziej gładkie i lśniące, dlatego tym bardziej się przyda, jeśli włosy mają tendencję do puszenia.

Najważniejsze, aby podejść do pielęgnacji rozsądnie i nie dać się zwariować wszystkiemu, co w pełni naturalne. To tak samo, jak w przypadku rozpuszczonych włosów – teoretycznie, zwiększają ich podatność na uszkodzenia mechaniczne, ale tylko minimalnie, zwłaszcza przy odpowiedniej pielęgnacji + ochronie odpowiednimi produktami. A ja uwielbiam “nosić” rozpuszczone włosy i nie rezygnuję z tego, mimo sumiennej pielęgnacji. :-) A w przypadku naturalnego suszenia i rozczesywania na sucho – skoro naszym włosom to nie służy i wyglądają niekorzystnie po tych “naturalnych” zabiegach, starajmy się możliwie ograniczyć niekorzystne działanie innych, nieco mniej przyjaznych metod, które sprawiają, że nasze blondy wyglądają wspaniale. :-)

Mam nadzieję, że udało mi się choć troszkę podpowiedzieć. ;* Najważniejsze, to nie poddawać się i próbować nowych masek, odżywek (d/s i b/s), olejów, kombinować z czasem ich trzymania, sposobem nakładania, ilością i wszystkim, co może spodobać się naszym rozkapryszonym, wysokoporowatym blondom. :-)

Również najserdeczniej pozdrawiam!