Tak. :-) Odpowiednia pielęgnacja potrafi przeogromnie WIELE! :) Oczywiście, niekiedy potrzeba więcej czasu i sporej dawki cierpliwości, ale dla pięknych włosów warto! :) A, jak bardzo dobrze wiemy, chcieć to znaczy móc!
Oto wiadomość od jednej z moich wspaniałych Czytelniczek, która właśnie rozpoczyna sumienną pielęgnację. :)
Bardzo, bardzo dziękuję!
Schudnąć 12 kg w 5 miesięcy to niesamowicie wiele! A dla mnie to wielgaśny znak, że masz silną wolę i na pewno osiągniesz „włosowy sukces”! :) Ja również kiedyś prostowałam swoje rozjaśniane włosy i to nawet dwa razy dziennie! Myłam je zbyt agresywnie odtłuszczającym szamponem, nie olejowałam, nie nawilżałam – żadnych masek, odżywek czy jedwabiu/serum. Włosy były przesuszone, puszyły się, a na końcach dosłownie roztrajały. Ale odpowiednie działania i wszystko jest do zrobienia! :)
Szampon. Jeśli chodzi o delikatne szampony, to moim faworytem jest HiPP Babysanft :) Natomiast z niebieskim Babydreamem byłabym ostrożna – nie służy on coraz większej ilości osób, dlatego uważnie obserwuj swoje włosy, Kochana. Nie wspomniałaś jednak, z jakiego szamponu zrezygnowałaś ;* Bowiem obecność SLS wcale nie musi równać się z koniecznością odstawieniem szamponu (więcej o SLS – klik) – szczególnie, jeśli służy on naszej skórze głowy i włosom na długości (a te możemy zabezpieczać na długości maską, odżywką lub olejem podczas mycia (metody mycia [klik] – punkt 1.) :)). Wiele zależy od zastosowanego w szamponie stężenia detergentów anionowych, składników towarzyszących, częstotliwości mycia, kondycji włosów oraz tego, jak bardzo wrażliwy jest nasz skalp.
Olejek rycynowy. Nie stosowałabym go na całą długość włosów, bo choć ładnie nabłyszcza, może na dłuższą metę przesuszyć, zwłaszcza rozjaśniane, wysokoporowate blondy (dokładniej opisane działanie olejku rycynowego na włosy i skórę głowy – klik). Dodatkowym „efektem ubocznym”, może być też widoczne przyciemnienie koloru, co dla blondynki jest często dyskwalifikującą go wadą. U wielu osób, olej rycynowy wcierany w skórę głowy, działa cuda w kwestii zagęszczenia i przyspieszenia porostu włosów (jednak potrzeba cierpliwości), ale u niektórych, wręcz przeciwnie – może wzmagać ich wypadanie (warto wziąć to pod uwagę i być ostrożnym w nakładaniu jakichkolwiek specyfików na skórę głowy). Dlatego, jeśli chciałabyś eksperymentować z olejkiem rycynowym nakładanym na skalp, warto obserwować, jak rozwija się sytuacja w Twoim przypadku. :)
Naftę kosmetyczną wymieniłabym na jednonienasycony lub wielonienasycony olej (tutaj lista olejów + dobór – klik :)). Może być to chociażby olejek z pestek malin, awokado, makadamia, ze słodkich migdałów lub parę kropelek gotowej mieszanki: oliwki HiPP lub Babydream fur Mama. :)
Żółtko i cytryna to dla wysokoporowatych, rozjaśnianych włosów (w zdecydowanej większości przypadków) niekorzystne składniki. Żółtko to proteinowe bum, przy którym, ogromnie ważne jest jednoczesne, optymalne nawilżenie (w przeciwnym wypadku może dojść do przeproteinowania). Nieodpowiednio stosowane proteiny usztywnią i spuszą włosy, a poza tym, mamy tu do czynienia z dużymi cząsteczkami, które działają jedynie powierzchownie. Natomiast sok z cytryny, to niskie (kwaśne) pH, którego blond włosy zazwyczaj nie lubią – również może spowodować puszenie.
W przypadku olejowania, dobrze by było zastosować metodę na mokro – “rosołek” (tutaj [klik] – pierwsza metoda). A jeśli będziesz miała wątpliwości co do jakości tej oliwy, wówczas klik (jak wybrać wartościowy olej) :) lub podeślij mi zdjęcie etykietki – sprawdzimy wtedy, co i jak. :)
Później, na “naolejowane” włosy, nawilżająca maska, na przykład pomarańczowy Biovax dla włosów suchych i zniszczonych (na około 20-30 minutek pod foliowy czepek, który dodawany jest w pudełeczku do maski Biovax’ów i turban z ręcznika/czapkę zimową – dla wzmocnienia efektu działania maski [tutaj dokładny opis stosowania maski] :)). Warto też spróbować, dodać do maseczki łyżeczkę mąki ziemniaczanej, która pięknie wygładza włosy (maseczka z mąką ziemniaczaną – klik). Do tego, na koniec, emolientowa odżywka z delikatnym silikonem, na przykład Garnier Oleo Repair (do włosów suchych i zniszczonych).
Siemię lniane. A wcierałaś lniany glutek w mokre włosy? :) Żel lniany powinien bardzo ładnie podkreślić naturalny skręt włosa. Wgniatamy go w jeszcze mokre, ale odciśnięte z nadmiaru wody włosy ( + uważamy, aby się nie posklejały) i pozostawiamy do wyschnięcia. Jeśli jednak nie będzie dobrze służył – odstawiamy. :)
Rozczesywanie włosów. Bardzo ważne jest też rozczesywanie – jeśli włosy mają tendencję do kręcenia się lub falowania, robimy to na tylko mokro (najlepiej grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami oraz po wcześniejszym nałożeniu odżywki bez spłukiwania czy wtarciu kilku kropelek lekkiego olejku).
Wcierka Jantar. Co do wcierki, to na pewno powinna być to wersja bezalkoholowa (są dwie dostępne). Ale najlepiej zdecydować się na jedną rzecz, albo wcieramy olejek rycynowy, albo tę wcierkę. :)
Picie pokrzywy powinno przyspieszyć porost włosów, wzmocnić je, a nawet i poprawić stan cery. :) Ale bardzo ważne jest, aby uzupełniać jednocześnie witaminy z grupy B i magnez (napar z pokrzywy wypłukuje je z naszego organizmu).
Ja również najserdeczniej Cię pozdrawiam i życzę Ci zdrowych i najpiękniejszych włosów blond!
Najsłodsze buziaki!