Na co warto zwrócić szczególną uwagę u fryzjera? Kiedy, bez chwili zawahania, musimy zareagować, aby nie ucierpiały nasze, tak sumiennie i troskliwie pielęgnowane, blondy? :-) Kochane, dostaję od Was bardzo wiele sygnałów o najróżniejszych, fryzjerskich zachowaniach, które pod żadnym pozorem nie powinny mieć miejsca w profesjonalnym salonie. Dlatego, najważniejsze – musimy wówczas reagować – powiedzieć “nie”, kiedy po prostu trzeba. Bowiem wybierając się do fryzjera, nie możemy się bać czy stresować (a niestety, spotykam się z taką sytuacją coraz częściej). Doświadczony, prawdziwy fryzjer, który podchodzi z pasją i zaangażowaniem do swojej pracy, może sprawić, że nasze włosy będą piękniejsze, zdrowsze, świetnie układające się. Może sprawić, że po wyjściu z salonu będziemy czuły się jak milion dolarów! :-) Jeśli jednak, w jakikolwiek sposób, im szkodzi i nie traktuje z szacunkiem swoich klientów, nigdy nie powinien mieć dostępu do niczyich włosów.
*Poniżej nowy rysunek modowy :-) + lista rzeczy (mniej, bardziej lub całkowicie niedopuszczalnych), w przypadku których, koniecznie reagujmy (przede wszystkim, dla dobra naszych włosów, o których piękny wygląd tak bardzo się staramy). Nie pozwólmy, aby ktoś nieodpowiedzialny, niszczył nasze starania i często tak ciężko zapuszczone centymetry.
Rysunek modowy
1. Zbyt wysokie stężenie wody utlenionej (ogromnie ważna rzecz dla rozjaśniających swoje włosy). Nie raz jest tak, że „fryzjerowi” się spieszy. Żeby więc maksymalnie przyspieszyć cały (i tak już mocno destrukcyjny dla włosa) proces, sięga po 12%. Woda o tak wysokim stężeniu, zastosowana z rozjaśniaczem, działa na włos bardzo, bardzo agresywnie, niemal błyskawicznie go rozjaśniając, co wpływa na niego, dosłownie, wykańczająco (zwłaszcza w przypadku włosów poniszczonych, przesuszonych, kruchych).
Piękne pasemka można uzyskać nawet przy dodatku 3%, tylko wymaga to dłuższego przetrzymania mieszanki na włosie (jest to dla niego zdecydowanie mniej inwazyjne rozwiązanie, niż szybkie rozjaśnienie agresywną „dwunastką”). Dlatego, będąc u fryzjera, warto pytać, obserwować. To normalna sprawa i mamy do tego pełne prawo! :-) Zapytajmy, jakie stężenie wody utlenionej dodawane będzie do rozjaśniacza, zanim jeszcze fryzjer zrobi rozjaśniającą mieszankę.
*Użycie wody utlenionej 12% może być uzasadnione np. gdy włosy są szczególnie oporne na rozjaśnianie lub mają naturalnie bardzo ciemny kolor.
2. Podcinanie końcówek:
*Pamiętajmy też, że to my decydujemy o tym, ile chcemy podciąć nasze włosy. Jeśli “fryzjer” zaczyna się z nami kłócić, mówiąc, że są do połowy zniszczone i nic nie da się z tym zrobić, więc “po co to trzymać” – możemy odpowiedzieć, że mało wie o cudownym działaniu odpowiedniej pielęgnacji. :-) Jeśli nie są rozdwojone (uszkodzenie nieodwracalne, trwałe), wszystko się da – trzeba tylko w to wierzyć i, przede wszystkim, odpowiednio działać! :-)
b) Na sucho. Tak, jak wspomniałam niedawno w tym temacie (klik), podcinanie końcówek powinno zawsze odbywać się jedynie na mokrych włosach (zdecydowanie mniejsze ryzyko późniejszego rozdwajania się). Wówczas są one bardziej “plastyczne” i lepiej przygotowane na cięcie (+ do tego, koniecznie, profesjonalne, ostre nożyczki).
4. Zbyt wysokie temperatury:
a) Prostownica. Kochane, pamiętajmy o tym, że bezpośrednie działanie tak wysokich temperatur, ma bardzo, bardzo negatywny wpływ na strukturę włosa. Taki gorąc rozrywa w nim wiązania chemiczne, które odpowiedzialne są między innymi za jego mechaniczną wytrzymałość. Po powrocie do temperatury standardowej, struktura „wraca do siebie”, ale już tylko w mniejszym lub większym stopniu, dlatego czynność ta, tak mocno osłabia włos. Jego powierzchnia, za każdym razem staje się coraz bardziej szorstka, matowa i wrażliwa na wszelkie uszkodzenia.
*Nie zgadzajmy się na szkodliwe i jedynie chwilowe poprawienie wyglądu naszych włosów prostownicą, zwłaszcza po użyciu środków rozjaśniających.
b) Gorąca woda podczas mycia włosów. W zupełności wystarczy ciepła + odpowiedni szampon. Następnie, odżywka o kwaśnym pH, zmywana letnią wodą + ew. ostatnie płukanie chłodniejszą, od ucha w dół.
c) Gorący nawiew suszarki (czasem aż parzący w uszy czy czoło). Jeśli nasze włosy sięgają za łopatki, wymagają już dłuższego suszenia. Wtedy właśnie, bardzo często, “najlepszym rozwiązaniem” dla “fryzjera”, staje się maksymalna temperatura nawiewu. A długotrwały kontakt z gorącym strumieniem suszarki, może powodować we włosie nieodwracalne uszkodzenia.
Włosy powinny być rozczesywane grzebieniem z szeroko rozstawionymi, grubszymi zębami, powoli, spokojnie, partiami. Jeśli “fryzjer” chwyta za okrągłą szczotkę lub grzebyczek z gęstymi ząbkami, a nam, bezwarunkowo, łzy cisną się do oczu – musimy koniecznie zareagować. To nie tylko ból dla nas, ale i osłabienie cebulek + uszkodzenia mechaniczne włosów na długości.
6. Czystość i dezynfekcja narzędzi wielokrotnego użytku – obowiązkowa! Wspominam o tym, choć nawet nie powinnam. Jest to najwyższej wagi priorytet i nie wolno tego pod żadnym pozorem lekceważyć. Narzędzia fryzjerskie powinny być czyste i bezwzględnie dezynfekowane po każdym kontakcie z klientem. Jeśli więc poprzedni klient był czesany tym samym grzebieniem, po który sięga fryzjer (bez uprzedniej dezynfekcji), koniecznie zwracamy na to uwagę. Brak zachowania odpowiednich środków czystości, może mieć poważne konsekwencje, w postaci najróżniejszych, również i tych bardzo groźnych chorób.
8. Alkohol denaturyzowy: lakier do włosów. Jeśli nie mamy wyczarowanej misternej, idealnej fryzury na ważną okazję, najlepiej całkowicie z niego zrezygnujmy i grzecznie odmówmy spryskiwania naszych wysokoporowatek. :-) Lakiery bazują na alkoholu denaturyzowanym, który ma działanie silnie wysuszające/odtłuszczające.
Tak więc, Kochane, nie obawiajmy się, że zostaniemy odebrane jako niemiłe, niekulturalne czy nietaktowne. Mamy pełne prawo do wyrażenia odpowiedniej, grzecznej reakcji, gdy “fryzjer” robi błąd. Zawsze pamiętajmy, że jego praca polega na tym, by nasze włosy były jak najpiękniejsze i możliwie najmniej poszkodowane w wyniku mniej lub bardziej destrukcyjnych zabiegów.
Najsłodsze buziaki! ♡ :-)