Jak zrobić koka / fale na włosach? :-) Wiele razy pytałyście mnie, Kochane, jak stylizuję swoje włosy, żeby uzyskać efekt nieco większej objętości oraz miękkich, dużych fal. A ja robię to w możliwie najprostszy sposób i, co najważniejsze, bez użycia wysokiej temperatury (która, jak wiemy, bardzo szkodzi naszym często wysokoporowatym, blond włosom). Cały “sekret” tej szybkiej i łatwej fryzury, tkwi w odpowiednio sczesanym wcześniej koku. A jako, że wyglądem przypomina ślimaka, nazywam go sobie po prostu koczkiem-ślimaczkiem. :-)
Zrobiłam dla Was kilka rysunków, które stworzyły graficzną instrukcję, krok po kroku. Mam nadzieję, że łącznie z tekstem, uda mi się w ten sposób, przekazać wszystko w jak najbardziej przystępny sposób. :-)
Jak zrobić koka (ślimaczka)?
- Zaczynamy od dokładnego rozczesania włosów. Następnie, możemy dodatkowo zwilżyć je wodą (czasem sprawdza się to świetnie, ale u niektórych może spuszyć włosy po rozpuszczeniu) lub też wetrzeć kropelkę silikonowego serum (jedwabiu) i/lub lekkiego olejku schnącego (np. z pestek malin, truskawki), które sprawią, że włosy będą bardziej podatne na „formowanie” (uważajmy, żeby nie nałożyć zbyt dużych ilości produktu), a jednocześnie nadadzą im blasku, wygładzą i uelastycznią.
- Zbieramy całość w kucyk. A to, na jakiej wysokości, zależy już tylko od nas. :-)
*Robiąc koczka na noc, postarajmy się dopasować jego wysokość do ułożenia głowy na poduszce. Jeśli koczek będzie oparty o poduszkę, cebulki będą mniej (lub w ogóle nie będą) “męczone” przez naszą stylizującą fryzurę. - Jedną ręką przytrzymujemy kucyk w miejscu gumki, a drugą zawijamy włosy wokół własnej osi, cały czas kręcąc w tym samym kierunku.
- Skręconą w ten sposób część włosów, okręcamy wokół nasady (tej, którą przytrzymywałyśmy dłonią w punkcie trzecim). Kiedy już nasz kok-ślimak będzie gotowy, końcówkę „zakrętasa” wsadzamy pod spód stworzonego koka i utrwalamy całość spineczkami-żabkami lub mięciutką, dużą gumką do włosów, wykonaną z aksamitu. Sposób utrwalenia jest kwestią bardzo indywidualną – musimy znaleźć odpowiedni dla nas, taki, który nie będzie „ciągnął skóry głowy”. Możemy przypiąć koczek paroma spinkami-żabkami, o różnej wielkości, próbujmy też upinać je w różnych, ale bardziej stabilnych miejscach.
*Jeśli nasze włosy są niskoporowate, bardzo gładkie, śliskie, poszukajmy „żabek” z chropowatą, matową częścią wewnętrzną, która utrudni wyślizgiwanie się włosów.
*Robiąc koczka na noc, starajmy się unikać wsuwek – jeśli się wyślizgną, możemy zrobić sobie nimi krzywdę.
*Koczek najlepiej sprawdza się na włosach, z chociażby minimalną (lub jeszcze nieodkrytą :-)) tendencją do falowania/kręcenia się. Jeśli włosy są proste, ciężkie i oporne na wszelkie stylizacyjne zabiegi, zdecydowanie trudniej będzie nam uformować fale, a ich trwałość będzie minimalna.
Fale zawsze wyglądają romantycznie i delikatnie – tak je za to uwielbiam! ♡ A poniżej, efekt, jaki uzyskałam ostatnio nocnym koczkiem (przed spaniem wtarłam w blondaski olej z pestek malin) + po części, mój makijaż dzienny i ukochany, ażurowy sweterek, w jaśniutkim kolorze écru. :-)
Fale na włosach po koczku-ślimaczku
Modyfikacje koczka. Oczywiście, w zależności od efektu, jaki chcemy uzyskać, możemy nasze stylizacyjne uczesanie modyfikować, na przykład:
– jeden kok = duże fale, natomiast 2,3 lub więcej koczków, stworzą drobniejsze, bardziej precyzyjne fale/loki,
– im nasz koczek będzie mocniej skręcony i ściślej owinięty wokół nasady, tym bardziej wyraziste, mocniej zarysowane będą fale/loki (choć oczywiście wszystko z rozsądkiem, żeby zbyt mocno nie “nadwyrężać” cebulek).
“Czy taki kok jest dla mnie?” :-) Oczywiście, jednak włosy muszą być na tyle długie, żeby udało się nam je związać w taki przesłodki koczek. Właściwie jedyne, czego warto unikać, to mocne skręcanie włosów przesuszonych, kruchych, przy których bardzo łatwo o wszelkie uszkodzenia mechaniczne (wówczas możemy postawić na luźny koczek i będzie to dla nich zdecydowanie korzystniejsza opcja, niż włosy rozpuszczone podczas snu).
Piękne fale na włosach. Oczywiście, nie zawsze wszystko wychodzi idealnie (zwłaszcza na początku), ale nie ma się czym przejmować! :-) Choć najczęściej fale są ładne, regularne i jestem bardzo zadowolona z efektu, zdarza się również i tak, że gdzieś się coś odgniecie i ułoży nie tak, jak bym tego chciała. Ale wówczas, zupełnie się tym nie przejmuję, lekko roztrzepuję fale palcami i żadnych niedociągnięć nie widać. :-)
I to już chyba wszystko w kwestii mojej, bardzo częstej, zarówno codziennej, jak i wyjściowej fryzurki. :-) Mam nadzieję, że również dla Was stanie się ona wspaniałą, romantyczną alternatywą na wszelkie okazje. ♡
Przesyłam najsłodsze buziaki i jeszcze raz DZIĘKUJĘ z całego serca wszystkim osóbkom, które przesyłają tyle ciepłych, przemiłych, pięknych słów (w ostatnim czasie, przede wszystkim: lulu, Żanett, Nattalie, Jana, gzymsiki, Izabela, Ala M. (Ala), soszka/karolina, Karola, Paulina (135), bloodymarry, garcija, lamia, Susanne, Kasia z, Meg – jesteście NIESAMOWITE, WSPANIAŁE, NAJKOCHAŃSZE ♡♡♡ )!