Blond Blog o farbowaniu i rozjaśnianiu włosów oraz ich pielęgnacji

Jak dobrać podkład: rodzaje i właściwości

Jak dobrać podkład idealny: rodzaje, właściwości - Blog Makijaż

Jak dobrać podkład idealny? :) To makijażowe pytanie pojawiało się w wiadomościach od moich kochanych Czytelniczek niesamowicie często i zahaczało o najróżniejsze aspekty. Żeby więc móc, jak najdokładniej wszystko opisać, postanowiłam przygotować dla Was małą serię wpisów, w której wszystko sobie szczegółowo opiszemy. Bowiem temat ten jest szalenie obszerny, a właściwy dobór podkładu, to w końcu podstawa podstaw dla wykonania pięknego makijażu. :)

PODKŁAD ROZSZYFROWANY! :)
(od strony chemicznej)

Zacznijmy od tego, czym tak właściwie jest nasz główny bohater. Zdecydowaną większość, wśród dostępnych obecnie podkładów, stanowią emulsje proste: płynne bądź kremowe (+ konsystencje pośrednie), zawierające wysokie stężenia kolorowych pigmentów. W przeciwieństwie do kosmetyków pielęgnacyjnych, dodawane w tym przypadku pigmenty są niezwykle istotne dla ich ozdobnego działania na skórę twarzy. Decydują przede wszystkim o właściwościach kryjących oraz odpowiedniej barwie kosmetyku (czasem też wspomagają działanie matujące czy też służą optycznej minimalizacji widoczności drobnych zmarszczek i rozpromienieniu cery).

Czym zatem jest emulsja? To połączenie fazy tłuszczowej z fazą wodną, a jako że olej i woda bardzo się “nie lubią” (jako niemieszające się ze sobą ciecze), dodatkowo stosowane są emulgatory, które zmniejszają napięcie powierzchniowe pomiędzy nimi (“wiążą” je ze sobą) i decydują o typie emulsji. W przypadku podkładów przeważają emulsje O/W, gdzie drobniutkie kropelki ‘oleju’ rozproszone są w ‘wodzie’. 

Ten mały “lizak” to emulgator. :) Patyczek lizaka to grupa lipofilowa (“lubi olej”), a okrągła część to grupa hydrofilowa (“lubi wodę”). Dzięki temu “scala” fazę tłuszczową z fazą wodną emulsji.

*Oznaczenia O/W i W/O są bardzo uproszczone. W rzeczywistości, emulsji nie tworzy sama woda rozproszona w oleju, bądź sam olej rozproszony w wodzie. Jako “W” (“woda”) przyjmujemy więc substancje ‘wodolubne’ (hydrofilowe), a jako “O” (“olej”) – substancje ‘tłuszczolubne’ (lipofilowe).

*Podkłady występują również w postaci bezwodnej (nie zawierają wówczas fazy wodnej, więc nie są emulsją). Są to przykładowo podkłady w kompakcie lub w sztyfcie.

Podkładzie, co Ty (tak naprawdę) potrafisz?

Czyli czego możemy oczekiwać. Podkład, jako kosmetyk ozdobny, oczywiście ma za zadanie natychmiastowo nas upiększyć :), a więc wpłynąć na wygląd zewnętrzny twarzy, przede wszystkim poprzez wyrównanie kolorytu cery. Przy tym ma być wygodny w stosowaniu i przyjemnie “nosić się” na twarzy. Jednak często dodawane do podkładów substancje aktywne (na przykład ekstrakty) są bardziej formą zachęty i ozdoby samego składu, niż faktycznie wykazującymi dobroczynne działanie składnikami. Ich stężenia są najczęściej bardzo, bardzo niskie, nierzadko śladowe lub też, po prostu nie mają zapewnionych odpowiednich warunków do tego, by odpowiednio zadziałać. I na koniec, co bardzo
ważne, podkład nie wyrównuje powierzchni skóry (na przykład drobnych wgłębień, blizn potrądzikowych). Obietnica jej wygładzenia, wiąże się bardziej ze zmniejszeniem szorstkości, niż niwelowaniem powierzchniowych nierówności.

SKÓRA SUCHA – wpływ emulsji W/O (‘woda rozproszona w oleju’). W przypadku podkładów będących emulsją typu W/O, fazą zewnętrzną jest faza tłuszczowa, tak więc możemy liczyć w tym przypadku na zminimalizowanie utraty wilgoci, ale jednoczenie gorsze właściwości sensoryczne – pozostawiają na twarzy bardziej tłustawe wykończenie (możliwy “niezdrowy” połysk, zwłaszcza przy zaaplikowaniu zbyt grubej warstwy). Będą też szybciej się ścierać, dlatego traktowane są jako mniej trwałe. Niepodważalnym plusem jest jednak to, że nie naruszają naturalnej bariery ochronnej skóry (płaszcza lipidowego) i wspomagają nawilżenie, poprzez zatrzymywanie wilgoci wewnątrz. Jest to bardzo istotne, zwłaszcza w przypadku cer suchych i wrażliwych.

SKÓRA TŁUSTA – wpływ emulsji O/W (‘olej rozproszony w wodzie’). Zdecydowanie popularniejsze wśród podkładów są emulsje typu O/W, gdzie faza tłuszczowa rozproszona jest w fazie wodnej (fazę zewnętrzną stanowi tutaj “woda”). Są one “lżejsze” – woda szybciej paruje z powierzchni naskórka, więc szybciej wysychają i są zdecydowanie trwalsze od “ciężkich” podkładów na bazie W/O. Są bardzo chętnie wykorzystywane do tworzenia podkładów matujących, jednak mogą przyczyniać się do wzrostu przeznaskórkowej utraty wilgoci (TEWL), a więc i tym samym, do przesuszenia cery lub nieprzyjemnego uczucia napięcia skóry twarzy.

*To teraz bawimy się  w chemika. :) Jeśli nie mamy pewności, a chciałybyśmy sprawdzić, czy nasz podkład jest emulsją typu W/O czy O/W, przeprowadzamy bardzo prosty test – mieszamy niewielką ilość kosmetyku z kroplą wody. Jeśli powstanie stosunkowo jednorodna mieszanina, mamy do czynienia z emulsją O/W. Gdy jednak widzimy, że nasze składniki zdecydowanie nie chcą się ze sobą połączyć – to emulsja W/O.

PODKŁADY MATUJĄCE

Nawet jeśli w naszej podkładowej emulsji występują substancje matujące, musimy pamiętać, że taki podkład nie jest docelowo kosmetykiem matującym. Składniki te, jedynie w pewnym stopniu (najczęściej bardzo niskim), pochłaniają nadmiar wydzielanego sebum, krótkotrwale ograniczając zarówno nieestetyczne świecenie, jak i rozwój bakterii, ale w żaden sposób nie wpływają na regulowanie ilości wydzielanego łoju. Nie obkurczą gruczołów łojowych, nie zahamują nadprodukcji łoju i oczywiście nie wpłyną na wyregulowanie gospodarki hormonalnej, związanej ze zbyt wysokim stężeniem androgenów we krwi.

Działanie matującego podkładu (a więc i zadowolenie osób go stosujących) zależy też od wielu czynników, m.in. od:

  • stopnia nadprodukcji łoju,
  • właściwej bądź nieodpowiedniej pielęgnacji skóry twarzy,
  • bazy stosowanej pod nakładany produkt
  • oraz kosmetyku pudrowego, aplikowanego na emulsyjny podkład.

Podkład mineralny. Cery tłuste i trądzikowe (jak i skłonne do alergii) mogą odnaleźć swój matujący ideał wśród beztłuszczowych podkładów mineralnych. Co prawda mają one swoje minusy (choć są one kwestią indywidualną), jednak w ich składzie znajdziemy jedynie składniki mineralne – brak tutaj fazy wodnej, substancji lipofilowych i wszelkich innych dodatków (w tym potencjalnych alergenów i składników komedogennych). Są to podkłady “suche”, niestanowiące na naszej skórze pożywki dla bakterii. Pochłaniają nadmiar sebum, potu i rzeczywiście mają szansę zmatowić naszą skórę na dłużej. A prócz właściwości matujących, możemy liczyć również na działanie antybakteryjne (tlenek cynku) i, częściowo, na fizyczną ochronę przeciwsłoneczną.

*Więcej i dokładniej o podkładach mineralnych – klik.

Czy podkłady “OIL FREE” nie zawierają tłuszczu? 

Informacja „OIL FREE” sugeruje nam, że dany kosmetyk jest wolny od jakichkolwiek substancji tłuszczowych. I choć może nie zawiera w tym przypadku olejów mineralnych czy też pochodzenia naturalnego, to jednak silikonów w emulsyjnym podkładzie nie brakuje. A dzięki odpowiednio dobranym (często stosowane: Cyklometikony, Dimetikony, Fenylometikony), podkład staje się w odbiorze lekki i przyjemny, nie pozostawia tłustej, lepkiej warstewki – jednak to wciąż syntetyczne emolienty, które jak najbardziej zalicza się do substancji tłuszczowych. Sporym plusem jest w ich przypadku stosunkowo duża przepuszczalność pary wodnej i gazów – nie tworzą grubej warstwy okluzyjnej (co
mogłoby przyczynić się do działania zaskórnikotwórczego (zwłaszcza w przypadku cery tłustej, trądzikowej). Jednak niektóre cery (a jest ich całkiem sporo), po prostu nie lubią silikonów. Takie mają widzi mi się i koniec! :) Potrafią je wówczas ciężko “odchorowywać” – reagują wzmożoną “produkcją” zaskórników, często pojawiają się też stany zapalne.

*Podkłady typu W/S (‘woda rozproszona w silikonie’) i S/W (‘silikon rozproszony w wodzie’) – fazę tłuszczową emulsji tworzy w tym przypadku mieszanina odpowiednio dobranych olejów silikonowych.

*Rzeczywistym podkładem “Oil free” jest prawdziwy podkład mineralny.

FILTRY UV W PODKŁADACH
(Czy chronią nas przed szkodliwym promieniowaniem?)

Prawda jest taka, że podkłady nie służą ochronie przeciwsłonecznej – nie taka jest ich rola, nie takie możliwości. Zawarta na etykiecie wysoka wartość faktora SPF jest sporą zachętą przy zakupie nowego kosmetyku, ponieważ w odbiorze klienta, niweluje potrzebę stosowania dodatkowych filtrów słonecznych (które niestety są bardzo problematyczne w stosowaniu).

I tutaj pojawia się kilka, bardzo ważnych kwestii. Pierwsza z nich, to wspomniany przed chwilą współczynnik SPF, a więc ochrona jedynie przed promieniowaniem UVB (poparzenia słoneczne). Bowiem za fotostarzenie się skóry oraz powstawanie przebarwień, odpowiedzialne jest promieniowanie UVA. A na stopień ochrony przed nim wskazuje faktor PPD, o którym informacji na etykiecie brak – więc właściwie nic o nim nie wiemy. Drugą, bardzo istotną kwestią, jest ilość nakładanego kosmetyku. Aby osiągnąć deklarowaną na opakowaniu ochronę przeciwsłoneczną, niezbędne jest nałożenie olbrzymiej ilości podkładu, która stworzyłaby na twarzy sztuczną maskę, a nie delikatnie wyrównała koloryt cery (minimum to 1 – 1,5 ml na całą twarz!). Kolejna sprawa to ścieralność (która w ciągu dnia jest nieunikniona) i konieczność reaplikacji (nałożenia po pewnym czasie kolejnej warstwy), co w przypadku misternie wykonanego, porannego makijażu, a następnie pobytu w pracy, na uczelni czy w szkole, jest rzeczą właściwie niemożliwą.

___________

I to już wszystko w dzisiejszej, pierwszej części moje Kochane. :)) W następnej ‘pomówimy’ sobie m.in. o tym, jak działają silnie kryjące podkłady (od czego zależy siła ich krycia, które pigmenty będą dla nas najbardziej wartościowe), dokładniej o zawartych w podkładach składnikach aktywnych (które, według części producentów, mają szansę zadziałać niczym operacja plastyczna o kremowej konsystencji), rozświetlającym działaniu podkładów oraz dlaczego próbki podkładów są najistotniejszym punktem poszukiwań naszego kosmetycznego ideału.

Najsłodsze buziaki!