Blond Blog o farbowaniu i rozjaśnianiu włosów oraz ich pielęgnacji

Jak dbać o włosy blond? Pielęgnacja moich włosów i sweter z warkoczami <img src="https://s.w.org/images/core/emoji/12.0.0-1/72x72/2665.png" alt="♥" class="wp-smiley" style="height: 1em; max-height: 1em;" />

Hej! Dziś, bardzo ogólnie o pielęgnacji moich blond włosów + mini, mini sesja zdjęciowa ukochanego, kremowego swetra :) Jest on wprost idealny do wygrzewania się przy kominku i popijania gorącej czekolady, podczas gdy zimowe chłody za oknem. To typowy oversize jest bardzo długi i rozpinany, a przez swój charakterystyczny, gruby, warkoczowy splot, jest słodko określany jako sweter z warkoczami (ręczna robótka na drutach, bo takiego cudeńka nie byłaby w stanie stworzyć chyba żadna maszyna! :)). Wygląda przez to niczym tradycyjny irlandzki sweter.
*Wiecie, że wszystko zaczęło się od irlandzkich rybaków, a w kobiece, modowe kręgi, wprowadziła je dopiero Coco Chanel? :)

A przechodząc do włosów :) Właściwa pielęgnacja rozjaśnianego blondu, na pewno nie jest zadaniem łatwym. Dlatego opiszę Wam (na razie w skrócie! :)), jakie są moje sposoby, by były zdrowe, bo to zagwarantuje nam sukces. A żeby takie były, wcale nie trzeba poświęcać im nie wiadomo ile czasu :) Jedynie warto przestrzegać kilku zasad:

1. Prostownica, lokówka. Pamiętajmy – to najwięksi wrogowie naszych włosów (zwłaszcza w przypadku włosów rozjaśnianych). Na dodatek, są bardzo podstępni, bo teoretycznie zapewniają im piękny, zdrowy wygląd. To właśnie dlatego, przy dłuższym ich stosowaniu, zaczyna się błędne koło. Im częściej prostujemy włosy, tym bardziej zniszczone, szorstkie i matowe są, a żeby to zamaskować, sięgamy z powrotem po… prostownicę. Wówczas, bardzo wysoka temperatura prostownicy idealnie wygładza „nastroszoną” łuskę włosa, niweluje tzw. “sianko” i tym samym – sieje ogromne spustoszenie we włosie. Blondziaki są coraz bardziej zniszczone, tworzą coraz większe sianko, a to równa się: “bez użycia prostownicy nie mogę wyjść z domu”. Dlatego ja modeluję swoje włosy na grubej, okrągłej szczotce, przy pomocy suszarki z letnim nawiewem :) A zamiast lokówki, czeszę sobie koczek z lekko zwilżonych włosów, a po paru godzinach (lub po całej nocy) rozpuszczam i gotowe! :)

2. Naturalne suszenie włosów – tylko, kiedy mam sporo czasu :) Kiedy mam go mniej, suszę je u nasady suszarką z letnim nawiewem, a na długości – chłodnym, zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa.

3. Po umyciu włosów nie wycieram ich ręcznikiem sposobem: góra, dół, góra, dół – wiecie o co chodzi :), tyko delikatnie odciskam, przesuwając ręcznik ku dołowi, usuwając w ten sposób nadmiar wody.

4. Rozczesywanie. Włosy mokre są bardziej podatne na uszkodzenia mechaniczne, dlatego wybierając ten sposób, stosujmy odżywkę bez spłukiwania i grzebień z szeroko rozstawionymi zębami :)

5. Pielęgnacja włosów zimą sama w sobie jest trudna, dlatego największym grzechem jest wychodzenie z mokrymi lub choćby minimalnie wilgotnymi włosami na dwór. Więc, jeśli mamy taką możliwość – włosy myjemy wieczorem :)

6. Nie związuję włosów w kucyk. Mocne wiązanie włosów u nasady, bardzo osłabia ich cebulki, czego następstwem jest wypadanie. W przypadku częstego używania “mocnych” gumek w tym samym miejscu, włosy mogą się nawet nieodwracalnie odkształcić. Jeśli więc związuję włosy, to delikatnie, nie ściskam ich i wybieram tylko mięciutkie frotki (najbardziej wystrzegam się gumek-recepturek, które odkształcają i „wyrywają” włosy).

7. Myję włosy co 2-3 dni i nie „przetrzymuję” ich. Pisząc „przetrzymywanie”, mam na myśli celowe ich przetłuszczenie. Bo w naszej podświadomości wytworzył się mit, że jest to domowy “zabieg”, który bardzo korzystnie wpływa na kondycję naszych włosówW rzeczywistości jest jednak odwrotnie. Jeśli więc robimy wszystko, co w naszej mocy, w włosy wciąż wypadają, to właśnie częstotliwość mycia może być problemem. Tym bardziej, że jest to dość mało znany powód, rzadko brany w tym przypadku pod uwagę. A jednak – jest bardzo szkodliwy, ponieważ na skórze głowy, z czasem zbierają się przeróżne zanieczyszczenia, nadmiar łoju, tworzy się więc idealne środowisko do rozwoju bakterii i grzybów. Skóra głowy zaczyna się przesuszać, a stłamszone cebulki osłabiać.

8. Metoda mycia włosów OMO. Świetnie się sprawdza na suchych i podniszczonych rozjaśnianiem, długich włosach. Jest to metoda coraz szerzej znana, ale może ktoś o niej jeszcze nie słyszał, więc wytłumaczę :) Skrót pochodzi od słów: odżywka, mycie, odżywka, powiązanych z trzema czynnościami, wykonywanymi  podczas mycia włosów. Nie jest to jakaś specjalnie odkrywcza metoda, ale za to bardzo skuteczna dla zniszczonych włosów. Opowiem Wam, jak ja ją stosuję u siebie :) Na zmoczone włosy (przed aplikacją szamponu) nakładam jakąkolwiek odżywkę/maskę (najlepiej taką, która się nie sprawdziła, ponieważ ma ona spełnić w tym przypadku tylko funkcję ochronną przed detergentami) lub oliwkę (tak mniej więcej 20 cm od skóry głowy). Odżywki/maski lub oliwki nie spłukuję, tylko nakładam rozcieńczony wodą szampon przy nasadzie włosów i delikatnie masuję do wytworzenia piany. Nie ma potrzeby nakładania szamponu na całej długości włosów, bo spływająca piana, która wytworzy się przy nasadzie, spokojnie nam wystarczy, żeby pozbyć się zanieczyszczeń. I ostatni krok, po spłukaniu szamponu i odciśnięciu nadmiaru wody: nakładam na włosy ulubioną odżywkę/maskę i po odpowiednim czasie spłukuję. I oto cała metoda :)

9. Po umyciu włosów – ostatnie płukanie w chłodnej wodzie (od ucha w dół), aby domknąć łuski włosów (będą bardziej gładkie i lśniące).

10. Podcinam końcówki, kiedy widzę taką potrzebę. Może być to nawet co miesiąc. Bo nawet, jeśli zapuszczamy włosy, to naprawdę warto :) Co prawda, nie wpływa to na ich szybszy wzrost, ale chroni przed rozrostem zniszczeń w górę. Bardzo ważne są również względy estetyczne, bo suche końcówki zepsują efekt nawet przy najpiękniejszej fryzurze.

11. Na noc czeszę koczka, żeby się nie „pokołtuniły” i ładnie ułożyły :)

12. Raz na tydzień używam oleju do włosów, najlepiej na włosy mokre i na czas 1,5 do 2 godzin, w ilości jednej (do dwóch) dużej łyżki kuchennej. Z olejami trzeba uważać, żeby nie nosić ich za długo, bo nadmierna ilość wchłoniętego pod łuski włosa oleju, może go wysuszyć i zmatowić. A jeśli nałożymy go zbyt dużo na włosy, później możemy mieć spory problem z jego zmyciem.

Jeśli coś jeszcze mi się przypomni, to na pewno dopiszę, ale tak sobie myślę, że to już chyba i tak wystarczy, jak na pierwszy, ogólnikowy wpis o pielęgnacji włosów – będzie więcej i dokładniej w kolejnych tematach! :) ;*

Buziaki!