Blond Blog o farbowaniu i rozjaśnianiu włosów oraz ich pielęgnacji

Cherry in the Air Escada – recenzja i opinie

Escada Cherry in the Air

Cherry in the Air – brzmi przepysznie, prawda? :) Jak wiecie, jestem absolutnie zakochana w owocowych zapachach Escady już od wielu, wielu lat. A nowy, wiśniowy zapach na wiosnę 2013 kusi już samym opakowaniem! :) Stał się nawet inspiracją do wymalowania słodkich, wisienkowych wzorków na paznokciach :) Kartonik zdobi rysunek w stylu paryskim, który stworzyła znana ilustatorka modowa – Margot Mace. Jest tam roześmiana, piękna blondynka, zwracające uwagę czerwone usta, różowa sukienka i pełno soczystych wiśni dookoła. Flakon również jest piękny – ma charakterystyczny dla Escady kształt serca, kolorystycznie jak zawsze ombre (od dołu przechodzi w głęboki, wiśniowy róż), a słodką ozdobą jest satynowa kokardka z wisienkami. Cudo! 

A co do samego zapachu – na pewno nie bierzcie go w ciemno! :) Jestem pewna, że zapach wzbudzi kontrowersje (zwłaszcza u stałych posiadaczek owocowych zapachów Escady), ponieważ nie jest to ich typowa sezonówka. U mnie Cherry in the Air wywołało duże zaskoczenie – bardzo przyzwyczaiłam się do zbliżonych do siebie, intensywnie owocowych, letnich, tropikalnych, „parnych” zapachów, nasuwających na myśl gorące rajskie plaże :) Dlatego, każdy kolejny zapach mogłam brać w ciemno i wiedziałam, czego mniej więcej mogę się spodziewać. Cherry  jest zupełnie inne, niż cała dotychczasowa, owocowa seria. Bardzo różni się od intensywnie egzotycznego Rockin’ Rio i reszty, prezentowanej nam na przestrzeni ostatnich 10 lat. Wąchając, przykładowo, RR, Tropical Punch, Island Kiss czy Pacific Paradise, można było się między nimi pogubić i używać naprzemiennie. Tutaj nie ma już takiej możliwości – jest to zapach zdecydowanie lżejszy, subtelniejszy, świeższy.

Escada – Cherry in the Air

Jest wiśniowo, jednak nie jest to zapach „czystej wiśni”. Wyczuwam tutaj, taką odpowiednio zbilansowaną mieszankę soczystej, kwaskawej wiśni, z przesłodkimi, a dla niektórych, nawet mdłymi piankami marshmallows. Tak, jest ich tutaj bardzo dużo :) Ale to właśnie dzięki nim jest bardziej kremowo, miękko i jakby tak pudrowo-sztucznie. To mocno kontrastowe połączenie sprawia, że Cherry in the Air nie przyprawia o zawrót głowy, bo jest słodko, a jednocześnie bardzo świeżo. W tym wszystkim jest też wyczuwalna malina + bliżej nieokreślone, mleczne i karmelowe słodycze. Prócz tego, zapach jest dosyć prosty, nieskomplikowany. Zupełnie nie wyczuwam tutaj, wymienionych w nutach, kwiatów gardenii (na szczęście! :)). Trochę mnie to zdziwiło, bo mają one bardzo intensywny zapach (podobny do jaśminu), który zawsze znajdzie miejsce, żeby się przebić. A mandarynki – hmm, być może, ale już to malutko :)

Trwałość natomiast typowo escadowa, czyli chciałoby się więcej, dłużej, intensywniej :) Po około 3 godzinach od momentu psiknięcia, wyczuwalny tylko bardzo blisko przy skórze (ale to w końcu woda toaletowa, nie perfumy – musimy o tym pamiętać :)). Co do reakcji otoczenia – naliczyłam z 10 osób (kobiety i mężczyźni), które mocno komplementowały Cherry, a to też bardzo ważne :)

W każdym razie, KONIECZNIE powąchajcie, zanim zdecydujecie się na zakup, bo jak wiadomo, zapach to sprawa indywidualna i mocno subiektywna :) Starałam się opisać Wam jak najdokładniej, jaki jest według mnie :) A w moim odczuciu, Cherry in the Air jest uroczy, dziewczęcy i niezobowiązujący, ale jak dla mnie zbyt subtelny i zachowawczy  na lato :) Jest idealny na teraz i na wiosnę też sprawdzi się świetnie :) Ale później, na gorące, letnie dni, na pewno przestawię się na intensywnie tropikalne, rajskie bum – moje najukochańsze Rockin’ Rio

A Wy, miałyście już do czynienia z Cherry in the Air? ;* Co o nim myślicie? :) Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii! Zwłaszcza stałych posiadaczek letnich, owocowych edycji Escady :)

Miłego dnia (i barrrdzo, bardzo słodkiego)!